Saturday, December 5, 2015

Świąteczne jarmarki na Francuskiej Riwierze

Post powstał w ramach projektu Kalendarz Adwentowy Klubu Polek (FB). Codziennie między 1 a 24 grudnia na na blogach Klubowiczek pojawiają się posty związane z nachodzącymi Świętami. Różnorodność tematów oraz ciekawostki z najróżniejszych krajów na pewno Was zainteresują. Zapraszam do śledzenia, czytania, komentowania:)

**

Jak co roku na początku grudnia Francuska Riwiera rozjaśnia się milionem świateł, światełek i światełeczek, a lokalne rynki wypełnia gwar rozmów, drobiazgi do kupienia, świąteczne dekoracje, biegające za Świętym Mikołajem dzieci oraz cudowny zapach pieczonych kasztanów.

Pomimo strasznych wydarzeń w Paryżu - Riwiera się nie boi i wszędzie organizowane są świąteczne jarmarki! W poprzednich latach miałam przyjemność uczestniczyć w kilku z nich i z pewnością nie odmówię sobie tej radości również w tym roku.

Najciekawszą propozycją wydaje mi się jarmark bożonarodzeniowy, którego zadaniem jest połączenie wielu kultur i narodowości - Noëls du Monde w Roquefort les Pins. Kiermasz ten organizowany jest co roku i początkowo jego zadaniem było pokazanie dzieciom z lokalnych szkół jak rozmaite są tradycje świąteczne na świecie (dlatego właśnie pierwsze Noëls du Monde odbywały się w tygodniu - aby nauczyciele mogli zabrać tam swoje klasy na wycieczkę), jednakże okazało się, że jest to wydarzenie tak popularne i szeroko oczekiwane, że aktualnie odbywa się w weekendy, aby każdy zainteresowany mógł w nim wziąć udział.

W ramach kiermaszu będą stanowiska z tradycyjnym świątecznym jedzeniem z krajów takich jak Polska (!), Peru, Holandia, Haiti, Australia, Włochy, Szwecja, Nowa Zelandia, Południowa Afryka, Wielka Brytania oraz pewnie jeszcze kilku innych. Oprócz możliwości spróbowania różnych świątecznych potraw będziemy też mieć możliwość zapoznania się z twórczością około-świąteczną pochodzącą z krajów biorących udział w wydarzeniu. Więcej na ten temat można poczytać na blogu mieszkanki Roquefort les Pins, która co roku bierze czynny udział w tymże jarmarku: klik (angielski). Jarmark odbędzie się 12 grudnia - przywita nas Święty Mikołaj oraz gorąca czekolada oferowana przez lokalne merostwo, a o 17 odbędzie się pochód z latarenkami. Tutaj: klik znajduje się szczegółowy program.

**


Szóstego grudnia odbędzie się uroczyste włączenie świątecznych świateł w Mougins Village (moje miasteczko!). W zeszłym roku mieliśmy pecha - bowiem podczas włączania świątecznego oświetlenia oraz podczas jarmarku padał deszcz, więc trzymam kciuki, abyśmy w tę nadchodzącą niedzielę mieli więcej szczęścia - i jeśli wszystko się uda to postaram się opisać i pokazać jak było :). Dla chętnych: odbędzie się to o 16:30.

Kalendarz Adwentowy w Mougins! Warto przyjść i sprawdzić co kryją w sobie poszczególne okienka, miasteczko zaprasza szczególnie 6, 10, 15, 18, 19 i 20 grudnia, bowiem w tych dniach na świątecznej scenie będą pokazywane kreacje dzieci z lokalnej szkoły.

Od 18 do 20 grudnia będziemy mieć możliwość wzięcia udziału w lokalnym jarmarku świątecznym a tutaj: klik znajduje się rozbudowany program atrakcji :).


Szóstego grudnia będzie miał miejsce jarmark świąteczny w Mouans-Sartoux (pomiędzy Mougins a Grasse) - jeśli jednak macie zamiar tam się wybrać samochodem uzbrójcie się w cierpliwość, Do Mouans-Sartoux jest kiepski dojazd, jedna główna ulica, na której pierwszeństwo mają piesi oraz dość małe okoliczne parkingi :). Jednakże sam market zapowiada się ciekawie, a największą jego atrakcją będzie kolejna, trzydziesta druga już, wystawa figurek bożonarodzeniowych (bo we Francji bardzo przestrzeganą tradycją jest budowanie nie tylko szopek, ale także całych miasteczek bożonarodzeniowych - sklepy wypełnione są cudnymi miniaturkami i ogromem miniaturowych urządzeń do animowania i oświetlania tychże budowli - ale o tym będzie osobny post :) ). Figurki można obejrzeć w lokalnej mediatece od 13 listopada aż do 24 grudnia, od godziny 14 do 18.

**

Szczególnym sentymentem darzę jarmarki świąteczne w Cannes oraz w Nicei. W tym roku Village de Noël w Cannes otwarty jest od 28 listopada aż do 3 stycznia 2016. Każdego dnia można tam będzie kupić lokalne pyszności, całą masę słodyczy, a także przeróżne artystyczne drobnostki, dekoracje świąteczne i prezenty. Ja co prawda mam zdjęcia tylko robione w ciągu dnia, ale warto się wybrać już po zachodzie słońca, by móc rozkoszować się klimatycznym oświetleniem :). Na zdjęciach moja Mama objada się jarmarkowymi smakołykami: churros z Nutellą oraz jabłkiem w cukierkowej polewie :).









Nicea, znana z łagodnego klimatu i ciepłych zim - z radością przywita wszystkich odwiedzających gorącymi pieczonymi kasztanami. Magię nadchodzących świąt podkreśli rozbrzmiewająca wszędzie świąteczna muzyka, a jeśli odwiedzicie miasto wieczorem to będziecie mogli pozwolić się zaczarować pięknej aranżacji świetlnej!

W Nicei, na placu Masena, nie tylko będziecie mogli zaopatrzyć się w prezenty świąteczne, dekoracje, zjeść coś pysznego (łącznie z tradycyjnym raclette, którym w zimie wszyscy się we Francji zajadają), napić się czegoś pysznego (grzane wina i inne pyszności) czy też kupić coś pysznego do domu, ale także się pobawić - i nie tylko przejechać na diabelskim młynie (a z młodszymi dziećmi na karuzeli choince - w bombce), poskakać na trampolinie czy też w nadmuchiwanym zamku, ale także pojeździć na łyżwach! Widok z diabelskiego młynu jest cudowny i polecam każdemu by poświęcił chwilę na tę atrakcję :).

Jarmark w Nicei należy do tych tradycyjnych - wystawcy mają swoje miejsca w klimatycznych drewnianych domkach przypominających górskie chalets, a co roku dominuje jeden temat. Tegoroczny temat to "tradycja i folklor". Jarmark otwarty będzie od jutra (piąty grudnia) aż do czwartego stycznia.

A tu kilka zdjęć z zeszłego roku (i moja ukochana, śliczna Mamusia objadająca się churros z Nutellą ;))) ):









Będąc w Nicei warto także przejść się do centrum handlowego Nice Etoille, które znajduje się zaledwie jeden przystanek tramwajowy od Placu Masena gdzie odbywa się kiermasz. Centrum to zazwyczaj na Święta jest ślicznie udekorowane, można także sobie zrobić zdjęcie ze Świętym Mikołajem oraz kupić prezenty świąteczne :).






Mniej tradycyjnym, ale równie uroczym kiermaszem może pochwalić się miasteczko Valbonne. W Valbonne w każdy piątek całego roku na ulicach rozstawiają się sprzedawcy różnych cudów i cudności, ale w okresie świątecznym ulice zajęte są przez sprzedawców świątecznych :). Warto wtedy przejść się wąskimi, ale jakże urokliwymi uliczkami starego miasta - pośród różnych różności na porozstawianych dookoła stolikach można trafić na prawdziwe skarby! Na rynku można spróbować grzanego wina, gorącej czekolady oraz innych ciekawych około-świątecznych napojów; w lokalnym kościele warto obejrzeć szopkę i sezonowe przedstawienia. W Valbonne zazwyczaj również odbywa się wielkie ognisko oraz pokaz sztukmistrzów połączony z muzycznym show. Szczegółowy program wydarzeń - a jest tego bardzo dużo, atrakcje na cały grudzień zapewnione! - można pobrać stąd: klik

Kiermasze, jarmarki oraz inne świąteczne atrakcje znaleźć można prawie w każdym, najmniejszym nawet miasteczku, a ja gorąco polecam Wam uczestnictwo w nich. To bardzo przyjemnie wprowadza w świąteczny nastrój, nawet jeśli dookoła są palmy, niedaleko szumi ciepłe morze, a zamiast śniegu codziennie jest błękitne niebo zalane ciepłymi promieniami niezmiennie obecnego słońca :).




Thursday, December 3, 2015

Dziesięć miesięcy Małego Księcia

2015-11-22, niedziela

Wiek urodzeniowy: 10 miesięcy (43 tygodni 3 dni)
Wiek korygowany: 8 miesięcy (35 tygodni 3 dni)

Wzrost: 69,5cm (wolniutko rośniemy)
Waga: 8900g



Ubranka: 71 zaczynają być ciasne w stópkach, ale wciąż oscylujemy pomiędzy 71 a 74 :)

Wygląd: oczy tak samo magiczne jak miesiąc temu :). Nie wiem czy mu się jeszcze zmienią? Włoski: ciemny blond (wciąż nas to zaskakuje, bo my oboje ciemnowłosi). I cały czas zapominam napisać: ma cztery zęby :).

Umiejętności

Mowa na razie bez zmian (mama, dada, baba, blabla, banana, hej, hi, ke), chyba koncentruje siły na innych zdolnościach :). Za to bardzo dużo rozumie, wszystkie pochwały, hihi, ale też informacje dotyczące tego co będzie się za chwilę działo (oczywiście przekazywane w prosty sposób). Rozumie też proste polecenia typu "podaj", "chodź", "wróć" itd :). 

Raczkuje już normalnie, czyli na rączkach i kolanach, ale jak się zmęczy to jeszcze czasami porusza się opierając się na brzuszku.

Siada już nie tylko z pozycji "bocznej", ale teraz już z każdej :). Robi to szybko i bez problemu :). 

Wstaje przy meblach, pudełkach, praktycznie przy wszystkim przy czym się da. Próbuje wstawać bez niczego, ale jeszcze mu się to nie udaje. Chodzi przy meblach :) i za rączki. 

Jeśli chodzi o zabawki to w tym miesiącu nauczył się zdejmować i nakładać kółeczka na patyczek. A poza tym bawi się wszystkim po trochu. Kupiłam szczeniaczka Fisher Price, myśląc, że to będzie hit, ale Mały Książę nie zwraca na niego najmniejszej uwagi. 

Rozpoczęliśmy socjalizację - raz w tygodniu chodzimy na spotkania z mamami i dziećmi poniżej roku, grupa francusko-angielska :). Po pierwszym spotkaniu oboje z Małym Księciem się rozłożyliśmy i byliśmy chorzy cały tydzień.

Co jeszcze... Nauczył się Mały Książę klaskać i klaszcze przy każdej okazji ;). Przytula się uroczo, chociaż jeszcze nie obejmuje za szyjkę. Daje bardzo wilgotne buziaki, szeroko otwartą buzią, ale tylko wtedy kiedy sam chce, nie na zawołanie :). 

Jego schemat spania się nie zmienił, śpi w nocy pomiędzy 9 a 11 godzin, a potem ma jeszcze dwie drzemki w ciągu dnia, jedna 30-60minut i druga 2-3h. Wciąż śpi z nami. Swoją drogą nawet jakbyśmy chcieli, żeby miał osobny pokój i tam spał (a na razie nie chcemy) to i tak w tym mieszkaniu nie mamy takiej możliwości ;).

Jeśli chodzi o jedzenie to powoli nabieramy odwagi. Generalnie je to samo co my - np wczoraj jedliśmy na kolację makaron z pomidorami i serem - i on też jadł to samo, tylko pokrojone :). Czasem dostaje do ręki kawałek naleśnika czy też czegoś innego... Ale, tak czy inaczej, jedzenie "dorosłe" nie jest jego priorytem - jeśli ma wybór to wybiera moje mleko bez żadnego wahania. Dlatego nie ma jeszcze kilku stałych posiłków dziennie, a je z nami jak wykazuje taką chęć. Nic na siłę!! :)) 

Uwielbia kąpiele i prysznice. Czasem ma ochotę na stanie w wannie i prysznic, czasem na kąpiel, pianę i chlapanie - a my się do tego dostosowujemy :).

Pokazuje różne rzeczy palcem wskazującym i pyta "ke?". Na początku trochę nam zajęło domyślenie się skąd się wzięło to "ke" na "co to?", ale dotarło do nas, że to skrót od francuskiego "qu'est-ce que c'est", bo przecież kiedy rano się budzimy i Francuz zabiera Małego Księcia do salonu/pokoju dziecinnego (pisałam o tym jak to Mały Książę przejmuje powoli całą naszą przestrzeń, w miesiącu 9tym) (podczas gdy ja się idę umyć/ubrać i zależnie od dnia śpię sobie jeszcze przysłowiowe "pięć" minut ;) ) - tam podczas gdy roomba kończy odkurzać Mały Książę słucha sobie BabyTV. W wersji francuskiej. Gdzie pytanie "qu'est-ce que c'est" powtarza się dość często.

Jeśli chodzi o telewizję/kreskówki/filmy itd, to oczywiście nie włączamy niczego specjalnie by zwracać jego uwagę, ale miło jest, kiedy obejrzy się również na coś innego niż logo TVN... Ostatnio oglądaliśmy z Francuzem Madagaskar i Mały Książę obejrzał z nami początek i nawet się z filmu śmiał :). Szybko mu się jednak znudziło ;).

Jest bardzo pogodny, radosny, szczęśliwy. Bardzo łatwo nawiązuje kontakt z innymi ludźmi - ale kiedy kogoś nie zna to potrzebuje chwili analizy i uważnego wpatrywania się, oraz również uśmiechu drugiej osoby - żeby się do tego kogoś przekonać i zacząć uśmiechać :).

Jednak mimo całej swej pogody ducha nie ma najmniejszego problemu z okazywaniem złości i frustracji, a frustruje się łatwo - zupełnie jak Mama ;) - kiedy próbuje, próbuje i mu nie wychodzi zrobienie czegoś.

Bardzo rzadko ma dni, w których marudzi - ale mimo wszystko się zdarzają i to jest tak inne od naszych codziennych dni, że zawsze mnie to martwi.

Jeszcze o tym jak spędzamy nasze dni - ostatnio rzadko wychodzimy na spacery w ciągu dnia, temperatura jest zdradliwa, dopiero co przeszliśmy przeziębienie... (a poza tym jakoś nie lubię tu wychodzić na spacery, ten wąski chodnik itd, wolę kiedy gdzieś jedziemy we trójkę w weekend). Ale pomiędzy drzemkami i karmieniem cały czas się bawimy razem :). W tygodniu po pracy i w wolne dni dołącza do nas Francuz i tak to spędzamy głównie czas na podłodze ;).

Chyba tyle! :)


Tuesday, December 1, 2015

Zazdroszczę

Czytam swoje ulubione blogi podczas gdy zakatarzony Mały Książę śpi na mojej piersi. Czytam, oglądam i zazdroszczę!

Tym razem przyczyną mej zazdrości jest Mari z Okruszkowych Wschodów i Zachodów. I deszcz w tle. I kawa karmelowa (chciałabym lubić kawę!). Ale najbardziej Brzuszkowe.

Kiedyś marzyłam o dwójce dzieci :). Ale teraz już nie marzę, teraz tylko czasem cichutko zazdroszczę. Bo moje marzenia w tym temacie przygniótł strach.

Chociaż moją ciążę zawsze będę wspominać ciepło i z sentymentem - nie należała ona do łatwych. Najbardziej dały mi się we znaki ostre mdłości i wymioty, które minęły dopiero pod koniec piątego miesiąca... W szóstym miesiącu wszystko zaczęło już iść źle, stan przedrzucawkowy (zatrucie ciążowe), a potem miesiąc w szpitalu, niezliczone pobierania krwi, trwanie w tej wielkiej niewiadomej - czy uda się utrzymać ciążę jeszcze chociaż jeden dzień, może jeszcze kilka godzin... I wreszcie 31 tydzień, najpierw dwudniowe wywoływanie porodu, a potem odklejanie się łożyska, krwotok, cesarka ratująca życie... Mój Mały Książę urodzony w 31t6d i zabrany do NICU na  36 dni, które dla mnie trwały całą wieczność. A po wyjściu ze szpitala, po serii zastrzyków - tak czy inaczej dopadła mnie jeszcze zakrzepica. I depresja. Kiedy myślę o grudniu 2014, styczniu i lutym 2015 - widzę to wszystko jako długie pasmo czarnych dni. Kiedy wspominam te miesiące to w moich emocjach dominuje smutek. I strach.  I poczucie winy.

Długie miesiące zajęło mi dojście do siebie, a jeszcze dłuższe przekonanie swojego ciała, że nie jestem w ciąży. To brzmi dziwnie, kiedy o tym piszę, ale tak faktycznie było - chyba dopiero kiedy Mały Książę skończył magiczne dziewięć miesięcy to udało mi się w pewien sposób zakończyć tę ciążę - psychicznie. 

W każdym bądź razie teraz moje ulubione blogerki są w kolejnej ciąży, Mari, Sabina... I moja K jest w ciąży, i jeszcze w mojej rodzinie będzie na początku czerwca kolejne maleństwo...

A ja się zbyt boję. Francuz też - wiele razy o tym rozmawialiśmy, ale nasz jest większy niż pragnienie. Nie chcemy tego przeżywać jeszcze raz. Gdyby tylko ktoś mi mógł dać gwarancję, iż następnym razem będzie dobrze... Ale to niemożliwe :). I dlatego na zazdrości i wierze, że z czasem mi przejdzie - pozostańmy. 

:)

***

Z kompletnie innej beczki wiadomości: mój Francuz dostał bardzo dobrą propozycję pracy, ale... w Polsce. Propozycję przyjął, więc wszystko wskazuje na to, że od lutego/marca 2016 będę dalej buszować, ale w Polsce właśnie. Ciekawe jak to będzie: wrócić? :)

Czas płynie :)

Z dzieckiem w domu czas płynie błyskawicznie, każda chwila wypełniona jest śmiechem, zabawą lub też cichym przytulaniem :). Uwielbiam. Nigdy wcześniej, przed ciążą, przed dzieckiem - nie przyszło mi do głowy, że będzie aż tak cudownie. Że miłość do dziecka jest aż tak silna. To wspaniała i niesamowita przygoda :).

A czas płynie, pędzie, szaleje - dopiero co świętowaliśmy drugą rocznicę ślubu, a tu już za moment, za niecałe dwa miesiące, będziemy świętować pierwsze urodziny Małego Księcia! Aż ciężko uwierzyć :).




Kocham tę moją małą rodzinkę całym sercem :))